poniedziałek, 4 października 2010

PIŁAT I INNI

Wystarczył jeden artykuł, który ukazał się w regionalnej prasie. Artykuł odkrywający karty rozgrywek wewnątrz PO aby doszło do sensacji.


Szef regionu, nieprzychylny dotychczas pośledniemu kandydatowi na stolec nagle zmienił zdanie oczywiście umywając ręce. - Róbta co chceta, ale w razie porażki wyciągnę konsekwencje.
Można sobie zadać pytanie z czego będzie rozliczana PO skoro zabiegi o jej poparcie dla Tomasza Wantuły były znane przynajmniej od połowy roku i to nie z rąk szeregowych członków, ale samego lokalnego posła?
 


Z różnych komentarzy zamieszczonych na forach, czy to  NTO czy Gazety Wyborczej pojawiają się ustalenia dotyczące powyborczego podziału stołków. Nazbyt często pojawiają się tam nazwiska ludzi związanych z Centroprawicą, która również nie ma zbyt dobrych notowań. Zatem czy rozgrywki nie mają za zadanie sprawić aby wyborcy nie skapowali, że front był od początku, tylko źle się kojarzył?

Czy zatem kandydatura Tadeusza Urbańczyka jest nadal tylko pro forma? Czy teoretyczne (no bo w końcu komu wierzyć) ustalenia kto zajmie jakie miejsce przy korycie będą miały ciągłość gdy dojdzie do ostatecznego starcia "cichego Wieśka" i "pięknego Tomka"?  Bo w całej sprawie może właśnie o to chodzi, aby zamydlić wyborcom oczy jakoby powstał wspólny front "dobrych ludzi" skierowany przeciwko miłościwie panującemu nam pośledniemu kandydatowi na stolec.

Warto zauważyć pewną ciągłość zdarzeń przedstawianą na forach.
1. Poseł Węgrzyn zabiega o Tomasza Wantułę, który wstępuje do PO
2. Do posła przychodzi Tomasz Wantuła z Dariuszem Jorgiem
3. Poseł olewa Tomasza Wantułę wybierając słabego kandydata jakim jest Tadeusz Urbańczyk
4. Poseł Korzeniowski olewa Tadeusza Urbańczyka na rzecz Tomasza Wantuły
5. Poseł Wegrzyn stawia się posłowi Korzeniowskiemu
6. Poseł Korzeniowski odpuszcza sobie Tomasza Wantułę

W tej wyliczance warto zbadać punkt 4 i wyjaśnić dlaczego po miesiącu kampanii na łamach tygodnika 7 dni, Kędzierzynem-Koźlem nagle zainteresował się poseł Korzeniowski? Namieszał, a potem odpuścił poparcie dla silnego kandydata na rzecz słabego? Czyżby z kimś rozmawiał? Z kimś kto zapewnił go, że PO na tej przepychance nie straci? Raczej to nie byli szeregowi członkowie partii, której pokazał środkowy palec. PO już dawno udowodniła, że obywatelskość ma tylko w nazwie. Zatem kto?

KAMIL NOWAK- MÓJ KANDYDAT powiedział mi, że powinnam odstawić dopalacze bo dostaję paranoi czytając wpisy na forach. W wyborach przecież o to chodzi aby wybrać najlepszego kandydata, który zapewni pomyślną przyszłość mieszkańcom naszego wspaniałego grodu. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz