niedziela, 26 lutego 2012

NIEWINNE MANIPULACJE


Z kroniki miasta (fragmenty):

(...)Na początku 2011 roku obecne władze miasta zaczęły zastanawiać się nad sytuacja finansową Kędzierzyna-Koźla. Przyszłość nie rysowała się w zbyt kolorowych barwach. Ze względu na kryzys brakuje pieniędzy na kolejne inwestycje. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że najwięcej w budżecie miasta pochłaniają dwa zadania gminy, jest to opieka społeczna oraz edukacja. Władze postanawiają zająć się drugą z nich.

Na skutek zmniejszającej się liczby dzieci i młodzieży pojawiają się dwa rozwiązania. Likwidacja części placówek i rozmieszczenie uczniów w pozostałych. Ewentualnie, przejęcie szkół i przedszkoli przez organizacje pozarządowe, a tym samym ograniczenie części środków przeznaczonych na pensje nauczycielskie.

W marcu ruszają konsultacje przygotowanego wcześniej dokumentu. Dokument zawiera informacje o kosztach funkcjonowania oświaty, możliwościach ich ograniczenia oraz rozwoju sektora edukacji na terenie miasta. Powiadomieni o tym mieszkańcy mają miesiąc czasu aby zaznajomić się z opracowaniem i przygotować alternatywne rozwiązania. Strategia zostaje przyjęta w sierpniu 2011 roku, tak aby przygotować budżet na rok 2012 na zapowiadane, rządowe cięcia. Na pierwszy ogień idą: szkoła podstawowa nr 14, szkoła podstawowa nr 13, szkoła podstawowa nr 20 i przedszkole nr 12.

Mniej więcej w październiku urząd miasta organizuje otwarte spotkanie podczas, którego zaprasza organizacje pozarządowe z terenu Opolszczyzny, województwa Ślaskiego i Dolnośląskiego, które opowiadają o problemach, rozwiązaniach, wadach i zaletach prowadzenia placówek edukacyjnych przez stowarzyszenia.

Szkoła nr 13 przyjmuje alternatywę: przejecie przez stowarzyszenie, przejecie kilku innych budynków na terenie osiedla oraz rozbudowa szkoły o dwujęzyczne gimnazjum.

Szkoła nr 14 otrzymuje alternatywy: przejecie przez stowarzyszenie lub likwidacja. Z tym ostatnim wiąże się przekazanie sporych środków budżetowych na przebudowanie fragmentu ulicy Kozielskiej w okolicy tzw „moskwy”z rondem, śluzami, progami zwalniającymi oraz bezpiecznymi przejściami. Rodzice decydują się na likwidację szkoły.

Szkoła nr 20 otrzymuje alternatywę: likwidacja i przesuniecie uczniów do budynku szkoły nr 12 lub przejecie przez stowarzyszenie aby zachować specyfikę jednego z najlepszych tego typu oddziałów na Opolszczyźnie. Rodzice i nauczyciele decydują się na przejecie szkoły.

Przedszkole nr 12 otrzymuje alternatywę: likwidacja lub przejecie przez stowarzyszenie. Tym razem nauczyciele biorą sprawę w swoje ręce i w celu zachowania pracy decydują się na utworzenie pierwszego stowarzyszeniowego przedszkola.

Na początku listopada zostaje zorganizowane spotkanie założycielskie tzw stowarzyszenia oświatowego. Rodzice i część nauczycieli istniejących szkół decyduje się przystąpić do tego stowarzyszenia. W grudniu rozpoczynają się negocjacje ze związkami zawodowymi nauczycielstwa. Opinia środowiska nauczycielskiego, oczywiście negatywna, nie jest wiążąca dla władz miasta.

W styczniu lub w lutym rada miasta przegłosowuje uchwałę intencyjną. Niewielka część mediów odnotowuje ten fakt, nie wdając się zbytnio w szczegóły. Przede wszystkim z tego powodu, że od kilku tygodni trwają konsultacje nad przejęciem kolejnych placówek przez „stowarzyszenie oświatowe”. Zgodnie z zapisami w strategii uzyskane w ten sposób oszczędności pozwolą na wybudowanie w ciągu kilku najbliższych lat dwóch sal gimnastycznych, doprowadzą do remontu kilku boisk i doposażenie placówek.(...)

Wszystko pięknie. Niestety wszystko wyssałem z palca. Napisałem to co mogło się stać, ale nigdy nie zostało przeprowadzone.

W zamian od kilku tygodni mamy do czynienia z szopką, która zakończy się na poniedziałkowej sesji. Przedsmak tego co będzie mieliśmy na czwartkowej komisji oświaty, podczas której pan prezydent postanowił przychylić się prośbom i apelom rodziców przedszkola nr 12 oraz szkoły podstawowej nr 20.

Przedszkole nie zostanie zlikwidowane, a dzieci nie trzeba będzie upychać w maleńkiej szkole. Z programu czwartkowej komisji została zdjęta kontrowersyjna uchwała. Jednak, aby równowaga w przyrodzie była zachowana, wprowadzono inną uchwałę. O połączeniu szkoły podstawowej numer 12 ze szkołą numer 20. Co de facto oznacza likwidację tej ostatniej, przepraszam -uczynienie z niej filii.

Niby wszystko gra ponieważ, na połączeniu ma ucierpieć jedynie dyrektorka szkoły, która odejdzie na zasłużona emeryturę, która od dawna jej przysługuje. Brawo!!! Za wspaniałomyślność prezydenta i jego urzędników. No tak, tylko że diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. Czy rzeczywiście chodziło o połączenie przedszkola ze szkołą? Tego nie byłbym taki pewien.

Rozdany naprędce projekt uchwały zawiera uzasadnienie podpisane przez miejskiego prawnika, z datą 13 lutego 2012 roku. To oznacza, że to tylko jeden z alternatywnych projektów, a spotkanie z rodzicami przedszkola, które odbyło się 17 lutego było jedynie fragmentem wyreżyserowanej układanki. Może po to aby pan prezydent zabłysnął złotym sercem i empatią, którą wymienia się przez wszystkie przypadki.




Po raz kolejny kłania się problem przeprowadzania konsultacji w tym mieście. Jeżeli projekt był znany to dlaczego nie przedstawiono go zainteresowanym stronom odpowiednio wcześniej, tylko po 10 dniach i po szeregu spotkań z nieświadomymi niczego rodzicami. Może właśnie o to chodziło?

tylko, że trudno uznać za poważne argumenty oszczędności na jednym etacie dyrektora szkoły nr 20 w wysokości 50 tys zł, przy jednocześnie niezałatwionym remoncie dachu przedszkola nr 12 na kwotę kilkuset tysięcy. Ciężko słucha się wystąpień rodziców, którzy wytykają błędy w dostępnej im dokumentacji, a którym oznajmia się, że mają wszystkich danych ponieważ nie zostały upublicznione (Halina Damas-Łazowska do Piotra Pyzika -rodzic sp nr 20, podnosząc do góry opracowanie przygotowane na sesję). Hmm... wydaje mi się czy ktoś wspominał o konsultacjach z rodzicami, gronem pedagogicznym i grze w otwarte karty?

Gdzie jest mowa o równych szansach jeżeli mami się rodziców obietnicami pomocy przy stworzeniu stowarzyszenia, a jednocześnie prezentuje się już istniejące, które chciałoby przejąć szkołę? O jakich oszczędnościach mówimy jeżeli na potrzeby zarządu oświaty pracuje ponad 40 księgowych? Gdzie trafią pieniądze ze sprzedanego terenu po sp nr 14. Gdzie, w ogóle są te oszczędności?


*************

W piątek, przy lekturze mojego ulubionego lokalnego tygodnika wywróżyłem z fusów porannej kawy następującą kolejność zdarzeń. W poniedziałek podczas sesji rady miasta zostanie przyjęta kontrowersyjna uchwała. Szkoła podstawowa nr 20 przestanie istnieć i stanie się filią szkoły numer 12. W kolejnym roku, w związku ze zmniejszająca się demografią, w budynku po „dwudziestce” nie zostanie otwarta klasa pierwsza, ponieważ, jak zauważyła Anna Zielińska, Prezes Zarządu Oddziału ZNP w Kędzierzynie-Koźlu - dzieci do szkoły macierzystej bierze się z filii.

W kolejnym, a może tym samym roku, w związku z „zaistniałą, trudną, sytuacją i wymogami sanepidu” przedszkole nr 12 decyzją rady miasta zostanie przeniesione do pustych już sal po szkole podstawowej nr 20. W końcu budynek pochodzi z lat siedemdziesiątych, a nie z roku rewolucji, która zniosła prymat panów zastępując go krwiożerczą i chciwą biurokracją.

*************

Dr Ryszard Pacułt, podczas piątkowego spotkania w siedzibie rady osiedla zachód powiedział, że jeżeli miałby chociaż cień wątpliwości, że szkoła nr 20 zostanie zlikwidowana nie poparłby tej uchwały. W odróżnieniu od przewodniczącego komisji i kozielskiego radnego nie jestem tak dobrej myśli. Chciałbym... ale nie potrafię.

poniedziałek, 24 października 2011

NIEMIEC RAMS I INNA CZUBEK

Może kogoś dziwią układanki Platformy Obywatelskiej z Komitetem Tomasza Wantuły. Mnie nie. Tak samo jak informacja o wyborze Grzegorza Chudomięta na stanowisko szefa Czystego Regionu. Można się było tego spodziewać. Ale co ja gadam. Sami poczytajcie wystąpienia Grzegorza Chudomięta na łamach tygodnika Partner, albo w innych mediach.

źródło: Tygodnik Partner 40/473 6 października 2011

Jednak problem polega na tym, że na trzeciej stronie nic nie ma. Brakuje również jakiejkolwiek wypowiedzi namaszczonego czy to w Nowej Gazecie Lokalnej, Radiu Park czy w Nowej Trybunie Opolskiej. Najważniejsze stanowisko, o które toczą się boje od prawie roku, a tu nic. Wypowiadają się za to partyjni koledzy: Marek Niemiec oraz Tadeusz Urbańczyk.
źródło: Radio Park

Ten drugi nawet nie ukrywa, że PO na czymkolwiek zależy. Powoła, nie powoła - łaski bez.
źródło: Radio Park


Trzeba wiedzieć, że jedynym realnym kandydatem na stanowisko wiceprezydenta miasta z ramienia PO może być osoba, która nie zasiada w Radzie Miasta. W innym wypadku może dużo stracić. Przynajmniej stołek, na którym siedzi. Nie jest tajemnicą, że wybór radnego na stanowisko wiceprezydenta musi pociągnąć za sobą jego dobrowolną  rezygnację z pełnionej funkcji. Niby nie ma problemu, ale w razie braku stabilności koalicji PO-TW pierwszą osobą, która poleci ze stanowiska będzie właśnie wice.


W takim przypadku powrotu do mandatu radnego nie będzie. I tutaj pojawia się problem. Dotychczas jedynymi kandydatami na stanowisko wiceprezydenta byli Marek Niemiec oraz Grzegorz Chudomięt. Obydwoje z okręgu wyborczego obejmującego Śródmieście. W momencie rezygnacji jednego z nich funkcję radnego objęłaby Ewa Czubek.
źródło: Tygodnik 7DNI nr 42/475 z 21-27 października 2011

 "znana z temperamentu aktywistka PO(...) Gdy zabiera głos na zebraniach przemawia płomiennie i rzadko daje za wygraną"

Warto dodać, że nietuzinkowa. Na tyle, że w czasie kampanii wyborczej Brygida Kolenda-Łabuś, oficjalnie poparła jej kandydaturę. Dla przypomnienia Brygida Kolenda-Łabuś to ta sama osoba, która piastowała funkcję wiceprezydenta za czasów Wiesława Fąfary (to ten zły), a obecnie głosami ponad 10 000 osób została wybrana na funkcję posła z ramienia PO (to ci dobrzy). Wydaje się, że idealna na stanowisko radnej. No cóż, tak się tylko wydaje.

Okazuje się, że Pani Ewa dla Grzegorza Chudomięta i Marka Niemca to zagrożenie (wydumane lub nie), z którym muszą się liczyć. Zagrożenie nie dajace się w pisać w ulubiony schemat partyjnego członka kategorii BMW czyli Biernego Miernego, ale Wiernego. Najniebezpieczniejsze jest to, że może mieć własne zdanie, które może być odmienne dla zachowanie stabilności koalicji PO-TW.Jak krucha to koalicja wystarczy śledzić informacje prasowe.

Co by się jednak stało gdyby w Radzie Miasta zaczął się ferment? Pamiętajmy, że niecały rok temu ferment doprowadził do chwilowego utworzenia koalicji PO-SLD-PiS. Ile obecnie osób musiałoby polecieć ze stanowisk? Jakie plany uległyby zamrożeniu? Czy warto ponosić takie ryzyko? Wydaje się, że nikt tego nie chce. Nawet redaktor Stański zwrócił uwagę, że właściwie po co nam ten wiceprezydent?


źródło: Tygodnik 7DNI nr 42/475 z 21-27 października 2011


Oczywiście nie o to toczy się gra. Wydaje się, że ostatnia publikacja w 7DNIach to błąd w sztuce. W końcu prawie od miesiąca kreuje się nowego wice. Skąd to wiem? Przecież jeszcze nie tak dawno podniecaliśmy się kilkumiesięcznym wyborami kandydata PO, którym z dużym prawdopodobieństwem miał zostać Marek Niemiec. A ten oddał pole co - tu uwaga - dyskwalifikuje go w dalszych przepychankach.

Na początek kandydatura Marka Niemca przydała się, aby wybrać Grzegorza Chudomięta. Oczywiście lipnie. Zarówno Tomasz Wantuła udawał, że nie otrzymał pisma w tej sprawie i Platforma też udawała, że nic wysyłać nie trzeba. Niestety dla prawie wszystkich było wiadome, że Grzegorz Chudomięt źle się kojarzy - wystarczy zerknąć na wpisy pod linkiem pod tekst na stronie Radia Park. Zresztą fucha już czekała o czym możemy dzisiaj przeczytać w Nowej Trybunie Opolskiej.

źródło: NTO

Jego wybór na jakikolwiek stołek był tylko kwestią czasu. Nie tak dawno mówiło się o stanowisku jednego z dyrektorów ZOZ czy MZK. Teraz padło na Czysty Region, ponieważ zasiadał w jego władzach. Poza tym obejmując intratne stanowisko nie musi ryzykować utratą mandatu. I wilk syty i owca cała. Teraz do chóru dołączył Urbańczyk, który oficjalnie mówi o wsparciu Ramsa.

źródło: Radio Park

 
Kim jest ten Rams?  Postać wcześniej nieznana. No, ale od czego jest internet: Po wpisaniu w google jego nazwiska wyskakuje coś takiego:


PAWEŁ RAMS USŁUGI MEDYCZNE


forma prawna: Jednoosobowa własność prywatna
NIP: 7492002237
REGON: 160264019
adres: Ulica Kosmonautów 9 37 47-220 Kędzierzyn-Koźle
Województwo: OPOLSKIE
rok rozpoczęcia działalności: 2009
PKD: 86.90.D Działalność paramedyczna


Nic dodać nic ująć. Idealny. Wykształcony. Środowisko lekarskie lub około medyczne. Bliskie sercu koalicji rządzącej i gwarancja, że nie będzie się wychylał. Niemalże pewniak na stanowisko wiceprezydenta. Dlatego wybór Marka Niemca to przeszłość. Zresztą jest tyle stanowisk, które można jeszcze objąć w tym mieście - oczywiście jeżeli  zagwarantuje się trwałość koalicji.

Zapomniałbym o najważniejszym o notatce którą zamiesciła na swoim profilu Pani Ewa:
"Niektórzy przedstawiciele „czwartej władzy” z Kędzierzyna-Koźla działają w dość specyficzny sposób. Przekonałam się wczoraj o tym na własnej skórze, kiedy w gazecie „7 Dni” przeczytałam, że Ewa Czubek będzie ubiegać się o fotel wiceprezydenta miasta z ramienia PO, o czym dziennikarza poinformował anonimowy – nie pierwszy zresztą raz – czołowy działacz Platformy. Gazeta „Partner” powtórzyła wyssaną z palca informację, zastępując słowo „stanowisko” bardziej pejoratywnym „stołkiem”, a rozmiar czcionki z moim imieniem i nazwiskiem dostosowując do rozmiaru newsa.(...)"

sobota, 15 października 2011

SĄD SĄDEM, A SPRAWIEDLIWOŚĆ...

Nie ma nic fajniejszego w pisaniu o lokalnym podwórku niż upływający czas. A właściwie moment, w którym okazuje się, że zamiast serwować wyroki pod publiczkę warto poczekać na oficjalne zakończenie sporu. Jeszcze bardziej cieszy jeżeli spór zakańcza postanowienie sądu.

Wróćmy do sprawy Elżbiety Czeczot. Jak pamiętamy, uważając że niesłusznie została obsmarowana w 2009 roku przez NIE, Pani Elżbieta Czeczot (radna, dyrektor PCPR, Przewodnicząca Rady Miasta Kędzierzyn-Koźle) postanowiła pozwać tygodnik i walczyć o swoje prawa.

Pozwolę sobie przytoczyć opublikowane materiały prasowe, ponieważ warto zachować je w całości dla wyborców, którzy już za 3 lata będą weryfikowali dokonany wybór.



źródło: NIE
źródło: NIE
źródło: NIE


źródło: INTERWENCJA


W opolskim sądzie pierwszej instancji Pani Czeczot sprawę wygrała i zgodnie z wyrokiem NIE miało zapłacić każdemu członkowi rodziny kwotę 4000 zł. Ciekawostką jest fakt, że proces nie odnosił się do ewentualnych matactw które mogły mieć miejsce w PCPR, ale wykorzystania poufnych danych osobowych.

Przy okazji korzystając z uprzejmości lokalnego tygodnika 7 Dni rzuciła oskarżenie, że za nagłośnieniem całej sprawy i publikacją stoją jej wrogowie.

Polecam lekturze pierwszą wypowiedź, która wyraźnie sugeruje, że informacje zawarte w tekscie redaktora Macieja Wiśniowskiego z NIE to kłamstwa.





źródło: 7DNI

O przegranej sprawie napisała zarówno Nowa Gazeta Lokalna jak i Radio Opole.
źródło: NGL

źródło: Radio Opole

Tyle że NIE odwołało się od wyroku. I ku zaskoczeniu wydających już zasądzone 20 tysięcy sąd apelacyjny we Wrocławiu miał zupełnie inny pogląd na tę sprawę. Przyznał rację redakcji i obciążył kosztami procesowymi państwo Czeczot.



źródło: NIE

Niestety redaktor Stański miał inne plany. Zamiast "jedynki" tekst o niezrozumiałym wyroku trafił na 13 stronę.

źródło: 7DNI

Co ciekawe od tego momentu w 7 dniach można co jakiś czas poczytać dywagacje naczelnego na temat  słusznego lub nie ferowania wyroków przez sądy lub "niesłuszne" oceny poczynań niektórych osób przez "stronnicze media".

Informacja o wyroku sądu apelacyjnego pojawiła się jedynie w Radiu Park. Reszta mediów uznała, że sprawa nie jest warta funta kłaków. Poza tym jej upublicznienie godził w interes nie szeregowej radnej, ale Przewodniczącej Rady Miasta z ramienia rządzącej koalicji.


źródło: Radio Park

O sprawie zapomniało wielu. Oprócz kilku zainteresowanych tematem, którzy z niecierpliwością wyczekiwali na informację o uzasadnieniu wyroku. W końcu się doczekali. Nie ukrywam, że ja również.

W uzasadnieniu sąd uznał że:

"Elżbieta Czeczot miała wpływ na skład Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności, bo wprawdzie członków Zespołu każdorazowo powołuje starosta, ale na wniosek przewodniczącego, czyli pani Czeczot."


"Z tego wypływa równie logiczny wniosek, że dobierani przez powódkę pracownicy orzekali w przedmiocie niepełnosprawności osób jej bliskich, a takie postępowanie wywołuje wątpliwości co do bezstronności tych orzeczeń"

"Ujawnienie przez stronę pozwaną, na łamach wydawanego czasopisma, powyższych kwestii było zasadne i dokonane zostało w interesie społecznym."

"Ważność interesu społecznego potwierdzona została wynikami kontroli przeprowadzonej przez Wojewódzki (czyli nadrzędny) Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności. Kontrola stwierdziła, że orzeczenia zapadłe w stosunku do powodów wydane zostały z naruszeniem art. 25 k.p.a. Powyższe zatem wskazuje, iż powódka nie przestrzegając prawa dopuściła się procedowania w stosunku do swoich bliskich przez organ, którego była kierownikiem."

"Stwierdzić trzeba, że przytoczone w artykule istotne fakty są prawdziwe. Dziennikarz ma prawo do krytyki rzeczywistości i to przy użyciu nieco przesadnych środków literackich."


Na zakończenie warto zapytać czy Elżbieta Czeczot nadal będzie chciała szukać sprawiedliwości w Strasburgu i czy w Tygodniku 7 DNI ukaże się kolejna informacja o niezrozumiałym uzasadnieniu wyroku?

wtorek, 11 października 2011

FREKWENCJA I ABSENCJA


Jedynie uczestnictwo w wyborach może "nadawać" prawo do wyrażania swojej opinii o rządach.

Chcesz protestować - oddaj nieważny głos.

To często spotykane hasło w okolicy wyborów. No cóż, okazuje się że tak nie jest. Warto sięgnąć po dostępne statystyki i wizualizacje.


źródło:  Państwowa Komisja Wyborcza

Ilość osób uprawnionych do głosowania to 30 762 931 (oczywiście trzeba mieć świadomość, że w tej liczbie znajdują się zarówno duchy, emigranci jak i osoby wymeldowane i nie zameldowane)

Ilość osób, które pobrały karty do głosowania:  15 050 027
Ilość osób, które oddały poprawnie wypełnione karty: 14 369 503
Z dwóch powyższych wynika, że ilość osób, które oddały nieważne głosy to 707 202 
Daje nam to 4,62 % wszystkich oddanych głosów. 

W tej liczbie kryją się osoby, które:
1. zaznaczyły osoby skreślone z list ( np które się wycofały już po wydrukowaniu list)
2. części oddały na więcej niż jedną osobę
3. napisały co myślą o obecnym systemie
4. oddały pusta kartkę wyrażając swój sprzeciw wobec uprawianej polityki

Mnie interesuje ostatni przypadek (piszę mnie ponieważ w sieci już ukazały się artykuły, że nieważne głosy to spisek aby odjąć głosy PiS ) Ile osób wrzuciło pusty głos? Nie wiem, ponieważ trudno mi znaleźć tą istotną, ze względu na wszędobylski przymus oddania - nawet pustego - głosu, informację.


Na powyższej stronie jej nie ma. W oficjalnym obwieszczeniu PKW również. Przyszło mi do głowy taka myśl. Jeżeli głosy puste nie są uwzględniane jako forma protestu wyborczego to może w końcu zacząć uwzględniać ilość osób, która wolała olać wybory niż uczestniczyć w tej szopce.

Oczywiście ponownie ponownie pojawią się głosy, że nie mam racji. Że bierność nie jest sposobem itd itp. W takim razie nastawiam oczy i uszy, i zaczynam szukać ile (powiedzmy w przeciągu dwóch tygodni po wyborach) pojawi się opinii "ekspertów", którzy wypowiedzą się w oficjalnych mediach na temat głosów nieważnych jako formy protestu. W tym czasie złożę wniosek do PKW o dostęp do interesujących mnie danych.

czwartek, 6 października 2011

ŁUDŹCIE SIĘ NADAL








Od kilku tygodni mam okazję jeździć po Opolszczyźnie i Śląsku. Praktycznie codziennie, widzę setki, jeśli tysiące plakatów informujących jacy to mili ludzie chcą wypruwać sobie żyły dla szczęścia tego i następnych pokoleń. Prawie każdy chce przybliżyć swoja osobę krótkim, wpadającym w pamięć hasłem. Tak, aby stojąc przed wyborem "lepszej lub gorszej wizji Polski" świadomy i pełnoprawny obywatel naszej krainy wiedział, w którym kościele dzwoni.

Jednak najczęściej nie jest świadomy tego, że jednym ruchem pozbywa się swoich praw do decydowania o sobie i sprawach, które go bezpośrednio lub pośrednio dotyczą. Głosuje na melanż, wizerunek i kreację specjalistów od PR i im pozostawia wpływ na to czy coś się zmieni na prawdę czy jedynie na ekranach telewizorów i łamach szacownych dzienników.

Mógłbym napisać co sądzę o kandydatach na stanowisko posła czy senatora, w końcu znam ich kilku, jednak nie mam zamiaru się wyżywać. Czy odałbym na któregoś z nich głos, gdybym głosował? Może tak, może nie :) Ja jednak nie głosuję dla zasady. Dla zasady, która mówi mi, że zmian należy dokonywać oddolnie i wykorzystać środki, które daje nam do ręki państwo. A jeżeli nie daje, próbować to zmienić.

Niestety najczęściej "pełnoprawny obywatel" nie jest ich świadomy ponieważ wszystkie kampanie, odezwy, programy i reklamy ograniczają się tylko do jednego - IDŹ I GŁOSUJ BO TO TWÓJ PSI OBOWIĄZEK.

Oczywiście na każdym kroku można znaleźć osobników, którzy jak mantrę wypowiadają wyświechtane hasło, zasłyszane na falach radia lub telewizji:

JEŻELI NIE GŁOSUJESZ, NIE MASZ PRAWA DO KRYTYKI.

No cóż im odpowiadam słowami papieża z poniższego obrazka.


Zapomniałbym o jeszcze ważnej informacji. Bo w końcu nie każdy jest jej świadomy. O celu, dla którego walczy większość kandydatów. Zastanawiające jest jedno. Skoro tak bardzo zależy im na pracy dla dobra ogółu mogliby to przecież robić bezinteresownie.

A na przemyślenia podczas upragnionej przez wielu ciszy wyborczej - to chyba nagroda każdej kampanii - poniższy filmik nieodżałowanego Georgea Carlina.


 GDYBY WYBORY COŚ ZMIENIAŁY,
JUŻ DAWNO BYŁYBY NIELEGALNE"

Emma Goldman


środa, 7 września 2011

DYREKTOR ABSOLUTNY

Po raz kolejny stało się co się miało stać od dawna. Parcie na stanowisko było tak wielkie, że nikt się nie przejmował procedurami, uzasadnieniami, uchwałą rady czy innymi takimi bzdurami znanymi w demokratycznym państwie prawa. Widocznie sięgamy po standardy białoruskie i jakoś nikomu to nie przeszkadza. Polecam lekturze ostatnią uchwałę Rady Powiatu. Gdzie stoi napisane:


Jakieś pytania? Wydaje mi się, że dotychczasowym szefem szpitala był dr Dariusz Szymański, który dostał kopa w trybie natychmiastowym na podstawie z coraz to nowych uzasadnienień. Takie standardy demokracji: kogoś wywalić, a później czyn uzasadnić.Chociaż nie. Powodem powołania nowego dyrektora był argument, że komisja konkursowa nie zdąży z wyłonieniem nowego szefa szpitala przed końcem września.

 źródło: Radio Park

Niby wszystko jasne. Niestety jak to zwykle bywa diabeł tkwi w szczegółach. O ile mi wiadomo, przedłużający się termin  wyboru nowego dyrektora w konkursie odnosił się do sytuacji, w której nie doszłoby do akceptacji wyłonionego zwycięzcy. Jakoś nikt nie wspomina, że zwycięzcę miałby zaakceptować zarząd naszego powiatu. Po drugie właśnie paragraf 2 powyższej uchwały zabezpiecza przed bezwładem w szpitalu w momencie gdy Zarząd Powiatu stwierdzi, a ma do tego prawo, że mu się zaproponowana kandydatura nie podoba. Jak w zasłyszanym dowcipie.
 
- Wiesz co tak naprawdę było powodem odwołania dra Szymańskiego?
- Nie, a co?
- Nazwisko.
- Jak to? Dlaczego?
- Nie nazywał się Majcher.

Wybór tego ostatniego na stanowisko był tak oczywisty jak to, że jutro wstanie słońce. Wystarczy prześledzić dyskusję w lokalnych mediach od początku kampanii wyborczej, podczas której Anatol Majcher poparł kandydaturę Tomasza Wantuły.



źródło: NGL z 30 listopada 2010

Czy ktokolwiek widział lub słyszał, aby mówiono o innym kandydacie na stanowisko dyrektora szpitala niż Anatol Majcher? No może jeszcze Dariusz Szymański. Jak rozumiem to jedyni chętni z terenu całego kraju? Czy chce nam się to tylko wmówić? Skąd to nagłe przebudzenie byłego dyrektora? Dlaczego Anatol Majcher nie jest już zainteresowany pracą w prywatnej firmie, w której jak sam przyznał były lepsze warunki płacowe i święty spokój? Zastanawiający jest ten nagły pęd do zarządzania szpitalem ze strony nowego dyrektora.

Korzystając z wyszukiwarki internetowej łatwo można się również dowiedzieć, że w kwietniu bieżącego roku Anatol Majcher i Rafał Olejnik założyli medyczną spółkę CENTRUM MEDYCZNE MAJCHER OLEJNIK kilka miesięcy wcześniej rezygnując z pracy w Helimedzie. Jednak na stronie firmy trudno uświadczyć jakąkolwiek informację o byłych pracownikach (na razie nikt nie zagłębiał się w temat z jakiego powodu zakończyła się współpraca).

Koniec pracy w starej firmie, a obecnie podział pracy pomiędzy szpitalem, a spółką. Po co? Dla brudu, smrodu, ubóstwa i użerania sie z politykami? Czy może dla nowego stanowiska, za którym pójdzie dodatkowa porcja niemałej gotówki i otwierają się nieograniczone możliwości skomercjalizowanego szpitala.

W całej sprawie ciekawe jest to dlaczego właśnie to Anatol Majcher został najlepszym kandydatem na dyrektora? Dlaczego jest tak duże parcie, aby to on, a nie nikt inny został szefem szpitala i praktycznie z dnia na dzień. Rewolucyjne pomysły? Wizja? Cholera wie?  Tak naprawdę nikt nie odpowiada na to pytanie, łącznie z samym zainteresowanym. I sadzę, że nikt nie odpowie. Proszę przeglądnąć artykuły, które pojawiły się w mediach. Zabawa zaczęła się już w maju (zaraz po powołaniu nowej spółki).
 źródło: Radio Park

Zerknijmy na całą sytuację z innego kąta. Parcie na stołek przystopował zgrzyt głównych rozgrywających. Tylko dlaczego po wylaniu w mediach hektolitrów pomyj tak łatwo podjęto kontrowersyjną decyzję? Tłumaczy nam się, że wybór nowego dyrektora nie ma nic wspólnego z powołaniem na stanowisko wiceprezydenta kandydata Platformy Obywatelskiej. Jak twierdzi starosta Artur Widłak, w wywiadzie udzielonym na falach Radia Park

BEZPOŚREDNIO NIE JEST TO UZALEŻNIONE


Jednak już pośrednio, wiceprezydent miał zostać wybrany w połowie sierpnia, a dużymi krokami zbliża się połowa września. Uwaga Starosty, żeby członkowie Zarządu wyluzowali, ponieważ on jest w dobrej komitywie z Prezydentem Wantułą sugeruje, że zapis Andrzeja Kopcia odnośnie spełnienia warunków wyboru wiceprezydenta zamieszczone na jego Tweeterze można brać dosłownie.

Odpowiedzialność za wybór dyrektora szpitala w bez dwóch zdań spada na komitet wyborczy Tomasza Wantuły, jednak co warto zaznaczyć przy dosyć cichym sprzeciwie mniejszego koalicjanta. W końcu skierować sprawę do prokuratury może każdy, ale widocznie zabrakło chęci ;)

Zastanawia mnie jeszcze jedno, całkowicie hipotetyczna ewentualność. Załóżmy, że pojawi się nowy kandydat, który będzie lepszy od pozostałych. Czy pojawią się wtedy "niespodziewane okoliczności", które przeciągną wybór nowego dyrektora o pół roku, albo i więcej, zapewniając nowo powołanemu dalsze piastowanie funkcji?

W końcu dzięki niej można podejmować strategiczne i długofalowe rozwiązania. Na przykład jak pozbycie się w trybie natychmiastowym ordynatora urologii. Czekamy na dalsze rychłe i merytoryczne zwolnienia, które staną się powodem pochwał w lokalnych mediach. Witamy w krainie gdzie panowie w białych kitlach bez wkładania białych rękawiczek, chirurgicznymi cięciami zmieniają oblicze miasta. Zmieniają oczywiście na swoją modłę.