niedziela, 17 października 2010

SEMINARIUM BEZ LUKRU

Kogo nie było na piątkowym seminarium niech żałuje. Można się było dowiedzieć dużo ciekawych rzeczy o Kędzierzynie-Koźlu. Przede wszystkim o jego przyszłości. Niestety niezbyt różowej.

Zapowiadało się optymistycznie. Jeden z pierwszych wykładów nawiązywał do projektów poślednich kandydatów na stolec to jest Tadeusza Urbańczyka oraz Bogdana Tomaszka.

 źródło Tygodnik Partner 8-14 października 2010

Oczywiście tych dotyczących wprowadzenia darmowego internetu na terenie Kędzierzyna-Koźla. Wpisują się doskonale w warunki innowacyjności nowoczesnego miasta. Warunki te to między innymi:
  1. znajomość języków obcych
  2. posługiwanie się komputerem
  3. posiadanie prawa jazdy
  4. otwarcie na pomysły

Pozostaje jednak zapytać komu ten internet ma służyć jeżeli z naszego postindustrialnego miasta ucieka młodzież, a dorośli są dotknięci wykluczeniem cyfrowym? Samo usieciowienie miasta nie zrobi z nas od razu doliny krzemowej skoro większość mieszkańców, która tutaj pozostała nie potrafi obsługiwać komputerów. KAMIL NOWAK - MÓJ KANDYDAT powiedział, że może warto właśnie na to zwrócić uwagę, bo inwestycje same w sobie są świetne tylko po co, skoro nikt z nich nie będzie korzystał.

Z wykładu profesora Marka Szczepańskiego z Uniwersytetu Śląskiego wynika, że miasto powinno być otwarte na mieszkańców. Przede wszystkim tych którzy nie wpisują się w utarte schematy. Prof. Szczepański zaznaczył że: - miasto rozwija się wtedy gdy mamy twórczych nonkonformistów.

Kolejny prelegent otworzył oczy zgromadzonej publiczności. Szkoda że i tym razem, zabrakło na sali lokalnych notabli (NASZ KANDYDAT powiedział mi, że od kiedy uczestniczy na seminariach - a będzie tego kilka dobrych lat - praktycznie nigdy nie widział na nich twarzy polityka oprócz jednego z prezydentów i dra Ryszarda Pacułta) a szkoda ponieważ dzięki wynikom badań przedstawianym przez zgromadzonych naukowców można w doskonały sposób wytknąć bzdury wypowiadane przez przedstawicieli lokalnej "elity".

Z badań Dr Teresy Sołdry-Gwiżdż z PIN Instytutu Śląskiego w Opolu wynika jasno, że większość uczniów Kędzierzyna-Koźla chce studiować lub wyjechać za granicę i zrobią to zaraz po skończeniu nauki. Niewielka część bo ok 9 % zamierza pozostać w mieście z uwagi na przekonanie że nie dadzą sobie rady. Wynika z tego że mamy do czynienia z drenażem mózgów, o których wspominali i inni paneliści. Co ciekawe prawie połowa z tych którzy wyjeżdżają tak naprawdę nie wie po co idzie na studia. Jednak za wszelką cenę chcą stąd wyjechać aby przede wszystkim:
  1. uciec od rodziców
  2. zobaczyć jak się żyje w innym mieście
  3. aby poznać świat i czegoś się nauczyć

Kolejny wykład dotyczył sposobu rozwoju miasta z perspektywy dwóch koncepcji: hegemonii i reprezentacji. Dla przypomnienia hegemonia to sprawowanie władzy klasy dominującej nad klasami podporządkowanymi. Reprezentacja to udział społeczeństwa w sprawowaniu władzy między innymi poprzez przeprowadzane konsultacje.

Nie jest tajemnicą, że na terenie naszego miasta mamy do czynienia z pierwszą koncepcją. Sprawujący władzę "wiedzą lepiej", w dodatku nie robią nic aby tą wiedzą się podzielić. Przez ostatnie 20 lat weszło nam to tak głęboko w krew, że nie odczuwamy potrzeby istnienia alternatywy. Co prawda z ust kandydatów na stolec pojawiają się rozwiązania, ale jedynie na poziomie haseł wyborczych niż konkretów, które mogłyby zostać wdrożone zaraz po wyborach.

Wykład dra Borysa Cymrowskiego z Uniwersytetu Opolskiego dotyczył właśnie sprawowania władzy w mieście postindustrialnym. Takim jak nasze, z zamierającym przemysłem, za wszelką cenę nastawionym na pozyskiwanie inwestorów i nowych miejsc pracy. W tej sytuacji, zgadzając się na konsultacje z mieszkańcami o potencjalny konflikt interesów nie trudno. Poza tym Kędzierzyn-Koźle to nie jedyne miasto tego typu. Walka o inwestorów toczy się wszędzie. NASZ KANDYDAT powiedział, że nacisk na przyciąganie inwestorów wydaje się oczywisty. Z tak pozyskanych miejsc pracy łatwo się wykazać podczas kolejnych wyborów.

Taka sytuacja kusi, aby  zrezygnować z przeprowadzania jakichkolwiek konsultacji. I tak jest właśnie w naszym mieście. Wystarczy wejść na stronę Biuletynu Informacji Publicznej tzw BIP naszego Urzędu Miasta aby przekonać się, że ostatnie oficjalne konsultacje społeczne przeprowadzono w 2007 roku. Ciekawostką jest to, że możliwość konsultacji istnieje cały czas, jednak kto zdaje sobie z tego sprawę.

Niestety informacje o nich wiszą na tablicy ogłoszeń w Magistracie, a tam rzadko kto zagląda. Ale to właśnie tam można się było dowiedzieć o nowej inwestycji przy ulicy Głubczyckiej. Jak będzie ona wyglądała i do czego służyła. No, ale jest już niestety za późno. Czasami informacje zamieszczane są w lokalnej prasie. To jednak wiąże się z wydaniem pieniędzy i sprowadza się do jednego:






jeżeli chcesz skorzystać z obywatelskich praw, które ci przysługują musisz za to zapłacić


Demokracja pełną gębą, a raczej dowód na jej fasadowość.

Zamiast omawiać kolejny wykład, chciałam zaprosić do zapoznania się z wynikami badań przeprowadzonych na Górnym Śląsku przez zespół prof. Adama Bartoszka w ramach: aktywizacji kapitału ludzkiego w małych i średnich miastach. Naprawdę warto. Między innymi o Raciborzu. Wystarczy kliknąć na podświetlony link i ściągnąć materiały z dołu strony (dla ułatwienia podaję od razu raport w pliku pdf: Opinie mieszkańców o jakości życia w mieście oraz szansach aktywizacji społeczno-zawodowej)


Ostateczny cios lokalnej megalomanii zadał prof. Romuald Jończy z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, który badał procesy migracyjne na terenie Opolszczyzny i ich konsekwencje dla naszego powiatu.
Okazuje się, że od lat powszechna jest tendencja zafałszowywania ilości mieszkańców na terenie naszego województwa. Nie wynika to raczej ze złej woli, ale spowodowane jest migracją, z którą mamy do czynienia na przestrzeni ostatnich 30 lat i brakiem wymeldowania tych osób z rejestrów.

Według tych danych na terenie naszego miasta może brakować 10-13 % mieszkańców nie licząc studentów, którzy nadal funkcjonują w ogólnym spisie, jednak mieszkają zupełnie gdzieś indziej. NASZ KANDYDAT powiedział, żebym wzięła kalkulator i policzyła ile to będzie 15-20
% z oficjalnej liczby 62 000 mieszkańców naszego miasta. Taka tendencja utrzymuje się na terenie całego województwa. Dla przykładu w Kotlarni, Bierawie czy Zakrzowie ubytki sięgają 50 %.

Obecnie mamy do czynienia jest początkiem długofalowego procesu, który wyludni nasze miasto. Na przypływ nowych osadników nie mamy co liczyć ponieważ panuje powszechna opinia, że nasze miasto jest gorsze od innych jeżeli chodzi o miejsce zamieszkania. Również nie widać tendencji, aby odwrócić ten czarny PR. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Lukrowanie rzeczywistości uprawiany przez Urząd Miasta to półśrodek, który jak na razie nie przynosi pozytywnych efektów. Wręcz przeciwnie, utwierdza w przekonaniu, że oprócz zakłamania nie ma dla tego miasta innej alternatywy.

1 komentarz: