czwartek, 23 grudnia 2010

MENTALNOŚĆ KALEGO

Wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku. Zaszczyty, władza, sława, miłość poddanych. A tu nagle trach i wszystko się posypało jak domek z kart. Jak to się stało? Jak to możliwe, że niemożliwa do zrealizowania koalicja stała się rzeczywistością spychając prezydenta i jego ugrupowanie do opozycji?



A było to tak.... oczywiście według niepotwierdzonych informacji i zasianych plotek

Pewnego, niedzielnego dnia a raczej wieczora do piwnicy domu przy ulicy Filtrowej zajrzał Don Kopeć z La Manchy. Był to znany w lokalnym światku energiczny młodzieniec, skory do podejmowania niebezpiecznych przedsięwzięć zagrażających istnieniu trwałych bytów. Tym razem podążał zgodnie ze wskazówkami mapy, która określała miejsce ukrycia tajemnego skarbu. Według legendy miał być to kamień - mający moc tchnięcia w rozmowy partyjnych bonzów ciutkę intelektu i odmiennego spojrzenia na dotychczas jałowe dysputy. I tak przebijając się przez kurz, brud i odłażące płaty złuszczonej farby, która pokrywała rzeczywistość ostatnich 50 lat dał się złapać w sidła. Pułapkę zastawioną przez nikogo innego jak samego Czerwonego Pająka. W jednej chwili ośmionogi, porośnięty sierścią siwy potwór omotał poszukiwacza czerwoną pajęczyną i powiesił u powały niczym baleron. Z tej perspektywy Don Kopeć z La Manchy mógł oglądać jak obrzydliwy pająk ćwiartuje zwłoki młodego chłopca.- Mógłbym zapytać dlaczego pastwisz się nad tym szczeniakiem? - zagaił, chcąc przełamać, niezwykle często występujące tej jesieni lody i śmiertelną ciszę, która panowała w piwnicy. - A co, żal Ci go?- zapytał Potwór.- Nie, tacy jak ja nie przejmują się losem maluczkich. Ty natomiast o ile wiem, zazwyczaj żywisz sympatię do pokrzywdzonych przez los. Dlaczego zatem ćwiartujesz te zwłoki?
- Upuszczam krew z tego pięknego chłopca aby przygotować podstawę do wypieku macy.
W kilku zdaniach Czerwony Pająk wyjaśnił przyczyny swojego niegodnego zachowania. Jak sie okazało krwiożerczy rytuał został wymuszony życiową sytuacją, a właściwie nagłym i bolesnym oderwaniem od koryta. Siwy Potwór zaoferował Andrzejowi opróżniony z krwi zezwłok. Ten jednak omówił.- Z przykrością muszę odmówić - odrzekł Andrzej robiąc oko do Czerwonego Pająka. - My liberałowie żywimy się wyłącznie szampanem i kawiorem. Można było dostrzec cień sympatii, która zawiązała się pomiędzy dwoma skrajnie różnymi osobowościami. W końcu Czerwony Pająk wygarnął prosto z mostu: - My tu gadu gadu o problemach żywieniowych świata, ale nadal nie wiem co cię tu sprowadza młodzieniaszku? Czyżbyś miał za zadanie mnie zgładzić? Nadal wisząc u powały Don Kopeć z La Manchy wyłuszczył swój problem: - Terapia lekarza, do którego ostatnio uczęszczam nie przynosi efektów. Postanowiłem samodzielnie poszukać odpowiedniego lekarstwa, które zaspokoi potrzeby zarówno moje jak i mojego środowiska. Jak się okazało kilkutygodniowe rozmowy w gabinecie lokalnego znachora nie wywołały odpowiedniego efektu. - Nie czuję się komfortowo. Ba nawet nie lepiej i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Niedawno jednak znalazłem informację o tajemnym kamieniu, którego moc sprawia cuda. Podążając jego tropem zapędziłem się do tej piwnicy. I tak oto wpadłem w twe sidła. Pewnie teraz skończę jak inne ofiary czerwonej pajęczyny. - Zdziwisz się, ale nie - odrzekł Pająk. - Jestem w posiadaniu tajemnego kamienia i jestem w stanie Ci pomóc gdyż pokochałem cię jak syna. Czerwony Pająk zsunął się za kotarę, obok której stała pryzma worków z głosami oddanymi na Mikołajczykowski PSL. Po chwili wrócił przywdziany w czarny garnitur i czerwony krawat, wyplątał z pajęczyny Don Kopcia z La Manchy i wziąwszy dłoń naszego młodego odkrywcy włożył mu do niej mały okruch. Był to najprawdziwszy kamień o cudownej mocy. Najtwardsza z twardych odmiana BETONU - partyjnego. Idąc ramię w ramię Don Kopećz nową, bardziej ludzką postacią Czerwonego Pająka zaśmiewali się w głos. Nikogo nie interesowały sponiewierane zwłoki chłopca o Pięknej twarzy.

Ktoś może mnie zapytać jakim cudem mój wszakże piękny umysł stworzył taki bełkot. To proste. Wystarczy poczytać internetowe fora komentujące wydarzenia poniedziałkowego popołudnia. Oczywiście królują określenia: czerwona pajęczyna i walka o stołki w wykonaniu PO. Ale to nie tylko to. Wystarczy posłuchać wywiadu udzielonego przez Rafała Olejnika na antenie Radia Park.

"Uczciwość w polityce nie popłaca"
"Byliśmy ufni i chcieliśmy zmienić miasto"
- Rafał Olejnik

Cały wywiad jest litanią żalów skierowanych pod adresem Platformy Obywatelskiej. Że maiło być pięknie a wyszło jak zwykle, że PO zrezygnowało z porozumienia i wybrało stołki. Znacznie ciekawiej słucha się wywiadu z Andrzejem Kopciem, obecnym Przewodniczącym Rady Miasta. Również udzielonym na antenie Radia Park. który wpuszcza trochę światła do wypowiedzi poprzednika. 

"Oni nie dopuszczali myśli, że nie powstanie żadna większość, w której nie będą uczestnikami"
- Andrzej Kopeć.

I rzeczywiście po części komitet Tomasza Wantuły miał rację. Jednak jak by nie liczyć, najważniejszym i widocznie zapomnianym elementem łamigłówki jest trójka radnych wywodzących się z PiS. Koalicja większościowa omijająca udział Platformy Obywatelskiej wymagałaby uczestnictwa radnych PiS w koalicyjnym bycie. Czy zatem prowadzono z nimi rozmowy? Podobno tak. Raczej na pewno, w końcu głosowanie za wyborem pierwszego przewodniczącego oparło się właśnie na głosach radnych Prawa i Sprawiedliwości.

Wydawało się, że klamka zapadła i Platforma w negocjacjach nie miała szansy na jakikolwiek ruch. Dlatego TW twardo trzymali się postanowienia o niedzieleniu się władzą. Co prawda PO otrzymało więcej niż mogło w powiecie, jednak miasto dysponuje znacznie większym budżetem i co za tym idzie - możliwościami. Musiałoby być głupie - a jak się ostatecznie okazało nie jest - aby oddać pole w magistracie. Problem z którym borykało się PO trafnie podsumował poseł Robert Węgrzyn. Również na antenie Radia Park. Oprócz stołków, chodzi również o odpowiedzialność wynikającą z firmowania nazwą własnego ugrupowania poczynań  partnera, z którym tworzy się koalicje.

Po niepowodzeniach z PO nie zauważono potrzeb, a może zlekceważono kolejnego potencjalnego koalicjanta do którego doszło, że oto staje się drugim co do wielkości i ważności ugrupowaniem, które również będzie ponosiło odpowiedzialność za czyny swoje i prezydenta. Ale tak za frajer? Poczucie ważności przełożyło się na wzrost aspiracji. Niestety nikt z PiS nie chciał rozmawiać o potrzebach tego ugrupowania. Aż do momentu gdy jednak ktoś taki się pojawił i w poniedziałek o godzinie 14.00 sprawa obsady stanowisk w radzie była pozamiatana.


Mnie najbardziej w tym wszystkim zastanawia totalnie uprawiana hipokryzja. Bo jak Kali ukraść krowę, to dobrze, ale jak Kalemu ukraść krowę, bo już niedobrze! Proszę dokładnie przeanalizować wywiad z Rafałem Olejnikiem.

"Chcieliśmy zmienić miasto, porozumienia programowe, wspólny front, wspólny program, zmienimy miasto" Te same ogólnikowe hasła, które pojawiały się podczas kampanii. Czyli nic nie mówimy i lecimy na wizerunku. Kto przeciwko nam ten wróg. Tu polecam artykuł Tomasza Gduli i ciekawe wypowiedzi obecnego prezydenta.



źróło: NTO

– Niedobrze się stało, że w kampanii przed drugą turą ta niezwykle kompetentna urzędniczka przekroczyła granice urzędniczej apolityczności i przyjęła nieprzyjazną mi postawę – mówi Tomasz Wantuła. Zapewnia, że osobiście puszcza to w niepamięć, ale... – To przekreśliło jej szansę na niemal pewną nominację na wiceprezydenta ds. inwestycji. 

– Ty także przekroczyłeś linię politycznej niezależności, a konsekwencje swoich czynów trzeba ponosić – stwierdził prezydent Wantuła pod adresem rzecznika magistratu Andrzeja Kopackiego, który mocno angażował się w kampanię wyborczą Wiesława Fąfary, na dodatek sam, bez powodzenia, kandydował z list SLD do rady powiatu. Jego los po takiej deklaracji wydaje się przesądzony.

To tak a propos zmiany miasta i obsadzania ludzi wg wskaźników wiedzy i umiejętności, a nie preferencji politycznych. Ale co ja tam wiem. W końcu jestem tylko głupią krową. To nie tylko w tym wywiadzie. Okazuje się, że szerokie porozumienie wyklucza innych. I to całkowicie.


 źródło: Radio Park

Z powyższego materiału polecam wypowiedź Tomasza Wantuły odnoszącą się do jego poprzednika, który został wybrany szefem komisji urbanistyki.

"Jako radny będzie musiał się zgodzić na ruchy, które jako prezydent nie wykonał"

Świetnie. Tylko o ile wiem, bycie szefem komisji, co więcej jej ewentualne ustalenia w naszym mieście nic nie znaczą.  Oczywiście w normalnym układzie politycznym i w zdrowej demokracji nad ustaleniami komisji przechodzi się do porządku. Niestety u nas tematy poruszane w czasie jej obrad wałkuje się później raz jeszcze na sesji. Najczęściej pod publiczkę. Ustalenia i opinie zawsze mogą być podważone i w końcu przegłosowane.

Ze słów prezydenta wyłania się dość ponury obraz. Braku możliwości bycia "czemuś" przeciwnym. Przypomina to zapędy dyktatorskie, a nie demokrację. I chociaż też zaczyna się na literkę "d" to proszę mi wierzyć - oznacza zupełnie coś innego. Słowa pana prezydenta odnośnie Wiesława Fąfary wywołują u mnie ból głowy.

Zastanawia mnie też gdzie był Pan Wantuła gdy przez ostatnie cztery lata gdy uwalano prezydenckie wnioski tylko dlatego, że organ wykonawczy był z innej parafii niż Rada Miasta, którą co warto przypomnieć również tworzyła centroprawica. Czyli macierzyste ugrupowanie, z którego wywodzi się większość członków komitetu Tomasza Wantuły. Skleroza?

Powrócę jednak do wątku dotyczącego hipokryzji. Choćby jak bardzo by się nie wił i sprężał Rafał Olejnik to jakoś mu nie wierzę, że w porozumieniu z Platformą Obywatelską chodziło o coś więcej niż obsadę stołków. Zupełnie tak samo jak w obecnym porozumieniu PO SLD PiS i MN. Tylko, że obecne obejmuje praktycznie wszystkie ugrupowania, a nie dwa.

Wierzę w to, że obecny układ ma paradoksalnie większe szanse na otwarcie się na innych i pracę na rzecz miasta niż jakikolwiek koalicja. W końcu nie trzeba być alfą i omegą aby domyśleć się, że PO nie będzie głosowała we wszystkich sprawach tak samo jak PiS czy SLD. Te trzy ugrupowania więcej dzieli niż łączy. Jednak większe rozproszenie głosów przedkłada się na większą możliwość przebicia się z alternatywnymi pomysłami.

Zresztą jak wiemy z wypowiedzi Roberta Węgrzyna oferta PO nadal jest aktualna, aby powrócić do punktu wyjścia czyli koalicji PO i TW. I tak na prawdę wystarczy tylko jeden gest, aby obecne porozumienie prysło jak bańka mydlana. No cóż taka jest polityka. Należy sobie jednak zadać pytanie czy zmiana status quo jest opłacalna i przede wszystkim dla kogo? Warto pamiętać, że o motylkach skaczących z kwiatka na kwiatek mówi się najczęściej per kurwy.


Jeżeli jednak się mylę mogę wszystko odszczekać. Proszę jednak aby przedstawiono program porozumienia pomiędzy PO i TW. Obiecuję, że opublikuję dużą czcionką cele rozwoju miasta na kolejne cztery lata, tak aby zainteresowani mieszkańcy mogli się zapoznać co takiego stracili. Bo jeżeli chodzi o mnie to nie wiem do czego mam sie ustosunkować. Na stronie Urzędu Miasta nie ma namiarów na Rafała Olejnika, ponieważ z miłą chęcią napisał bym do niego o przysłanie "porozumeinia programowego".

Ale jakby ktoś czytał ten wpis do końca to proszę wysłać na wiestanczyispiewa@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz