czwartek, 4 listopada 2010

MATEMATYKA WYBORCZA

Obowiązujący temat ostatniego tygodnia rozpoczął się tekstem zamieszczonym w tygodniu 7 Dni pod jakże barwnym tytule Wyborczy Atak Klonów.

źródło: Tygodnik 7Dni

Temat zwrócił uwagę samego Pana Posła Roberta Węgrzyna, który na falach Radia Park wspominał o 6 osobach, które noszą nazwisko Węgrzyn i informacjach, że niektóre komitety (czytaj KWW Tomasza Wantuły) specjalnie wyszukują osoby posiadające podobnie brzmiące nazwiska do osób istniejących w przestrzeni medialnej. Ach, przecież gdyby to zależało od szanownego Pana Posła to:

"Abym miał moc sprawczą to dzisiaj skreśliłbym wszystkie osoby, które noszą moje nazwisko."

Idźmy dalej. Pan poseł wspomina o inicjatywie premiera Tuska, który zaczął wykreślać z list działaczy PO o podobnie brzmiących do polityków PO nazwiskach. Oczywiście aby pokazać wszem i wobec, że obcy mu nepotyzm. Wielka szkoda, że w tym skupieniu nad własnym nazwiskiem Pan Poseł zapomniał zerknąć na listy własnego ugrupowania lub chociaż na kolejne strony wspominanego w wywiadzie tygodnika. Możemy w nim zobaczyć na własne oczy, że w PO obrodziło... Chudomiętami. No, ale to własne klony więc po co je komentować?






Zaraz ktoś powie, że czepiam się tylko PO. Po opublikowaniu list wyborczych okazało się, że w tym roku obrodziło Węgrzynami, Olejnikami, Fąfarami, Gładyszami, Nowakami, Stypułkowskimi, Wantułami i innymi Dźwilewskimi. Jeżeli zerkniemy na wszystkie listy wyborcze praktycznie każdemu można wytknąć to klonowanie.

Chamstwo można by powiedzieć. Oczywiście, że można. Ja jednak zaczęłam się jednak zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi? Przecież ugrupowania nieustannie "wycierają sobie" usta hasłami o "nowym mieście", o stagnacji, o budowie nowego jutra. Oczywiście z nowymi sprawdzonymi ludźmi. Jak choćby Rafał Olejnik, który w innym wywiadzie dla Radia Park wspominał o imperatywie, który kierował poczynaniami Centroprawicy... Tfu oczywiście KWW Tomasza Wantuły przy doborze kandydatów

"osoby reprezentujące każde środowisko, z każdego środowiska, wieku i organizacji politycznych (...)
Osobowości - znane z tego, że działają na rzecz miasta i jego mieszkańców"

Szkoda, że zapomniał dodać, że jego komitet wyborczy szukał kandydatów również w środowisku osób o podobnie brzmiących do polityków nazwiskach. Ale znowu się czepiam.


KAMIL NOWAK - MÓJ KANDYDAT powiedział mi, że to proste jak drut. Chodzi o tzw ordynację proporcjonalną czyli sposób zliczania głosów w naszym pięknym demokratycznym państwie, które od lat premiuje duże ugrupowania. W końcu Ci z Sejmu też muszą się zabezpieczyć, aby dożywotnio trwać na stanowisku dla dobra społeczeństwa. To właśnie z owej ordynacji dowiemy się o wprowadzonym tzw progu wyborczym. Aby, jak tłumaczono, nie dopuścić do sytuacji gdy dojdzie do nadmiernego rozproszenia głosów i uniemożliwienia stworzenia koalicji.

W naszym mieście prób wyborczy, który musi uzyskać każde ugrupowanie to 5 % głosów uzyskanych we wszystkich okręgach i na wszystkich listach przez wszystkie komitety, albo prościej 5 % frekwencji wyborczej. Obowiązuje to zarówno wielkie partyjne konglomeraty w postaci SLD, PiS, PO, PSL para partyjne jak komitet Wantuły czy te małe, jak komitety Dobry Wybór, Powódź 2010 czy Wyborcy Razem na Rzecz Miasta.

To prosta zasada. Im więcej głosów padnie na daną listę tym są większe szanse na wejście "głównych graczy" "lokomotyw" czy też tzw "jedynek" i "dwójek", które zazwyczaj otrzymują największą liczbę głosów na listach wyborczych. Aby to uzmysłowić polecam sięgnąć do ogłoszeń PKW sprzed 4 lat.

źródło: PKW


Jak zauważymy 5 % próg wyborczy czyli 941 głosów nie przekroczyły cztery na dziesięć komitetów.

Co zatem można zrobić, aby zwiększyć szanse swojego komitetu? Po pierwsze wystawić listy we wszystkich okręgach. W naszym mieście tylko jeden komitet wystawił listę tylko w jednym okręgu. Jeżeli powtórzyłaby się sytuacja z 2006 roku KWW OGI - "POWÓDŹ 2010" musiałby uzyskać 942 głosy, aby móc dalej liczyć się w  rozgrywkach. Czy ma szanse? Teoretycznie tak. W praktyce... hmmm zwróćmy uwagę na wyniki ówczesnych komitetów wyborczych właśnie w 1 okręgu wyborczym.
źródło: PKW

Próg wyborczy przekroczyły jedynie SLD zdobywając 1367 głosy. (w analizie pominiemy sprawę blokowania list ) Idźmy jednak dalej. Drugą możliwością jest wepchanie na listy jak największej możliwej ilości kandydatów. Każdy okręg wyborczy - na terenie miasta jest ich cztery (jakby ktoś jeszcze nie wiedział) - ma przypisana ilość mandatów możliwych do zdobycia.

Niestety, nawet jeżeli ktoś by się uparł nie ma szans wystawić się samodzielnie. Istniejący system prawny nie przewiduje takiej możliwości. Dlatego, aby wystartować w Koźlu należy zebrać co najmniej 6 osób. Można więcej, jednak najwyżej dwukrotną wielkość mandatów przypadających na okręg. Ponownie zerknijmy na listy w pierwszym okręgu:

źródło: PKW

Pełne listy mają jedynie komitety SLD, PSL i Wantuły. Przeanalizujmy sytuację gdyby te komitety startowały jedynie w tym okręgu. W najgorszej sytuacji jest KWW Dobry Wybór, ma on 5 osób na listach. Przyjmując próg wyborczy na poziomie 941 głosów każda osoba z tego komitetu musiałaby zdobyć po 200 głosów. Dla porównania PiS posiadający 10 osób musi zdobyć tylko 100 głosów na osobę. Wszystko jest możliwe. W końcu wybory to pewnego rodzaju gra prowadzona z wyborcami.

Zobaczmy jak dla tego okręgu wyglądały najlepsze wyniki w 2006 roku:
   
źródło: PKW

Nieźle, prawda? W momencie gdy zobaczymy listę wszystkich startujących i ilość głosów, które padają na większość osób występujących na listach już nie jest tak wesoło. Mało, która osoba zdobywa więcej niż 100 głosów.

źródło: PKW

W tym miejscu doskonale widać dlaczego ważne jest aby mieć pełne listy i aby miejsca zajmowały osoby, które w jakiś sposób osłuchały się potencjalnemu elektoratowi. Nawet przez podobnie brzmiące nazwisko.
Zawsze jest nadzieja, że trafimy na totalnego ignoranta, który skreśli kogo bądź, kto tylko nazywa się podobnie jak ten gość, który ostatnio wypowiadał się w radiu czy telewizji

Argumentacja dotycząca ordynacji wyborczej odnosi się zazwyczaj do działalności parlamentu. Czy podobnie musi być na poziomie samorządów? Czy tak naprawdę nie nabiera się wyborcy wmawiając mu, że jego głos jest ważny? I co wydaje się najważniejsze, nie traktuje się Go jak dziecka uważając, że lepiej jak nie będzie głosował bezpośrednio, ponieważ mogłoby się to dla niego źle skończyć. Niestety mało jest osób które zastanawia się nad tym co robi, ale to wina braków w edukacji, a nie wrodzonej głupoty wyborców. Nie zapominajmy, że braku edukacji, która jest na rękę rządzącym. Edukacji, a nie kampanii w stylu "zabierz babci dowód" czy innych, które proces wyborczy sprowadzają do wrzucenia kartki do urny.

NASZ KANDYDAT wspomniał, że dawno, dawno temu w czasach gdy Platforma Obywatelska przykładała większą uwagę do drugiego członu swojej nazwy pojawiła się w Polsce idea

JEDNOMANDATOWYCH OKRĘGÓW WYBORCZYCH

Gdzieniegdzie jeszcze można odnaleźć ślady po naklejkach głoszących jeden z punktów programu wyborczego PO. KAMIL NOWAK - MÓJ KANDYDAT powiedział, że to doskonały przykład na to, że punkt widzenia zmienia się od punktu siedzenia. Co ciekawe problem braku JOW zauważają nie tylko przeciwnicy, PO ale i osoby, których trudno posądzić o sympatie lewicowe. Jak chociażby Redaktor Stański, którego ostatni komentarz pije właśnie do tego.

źródło. Tygodnik 7Dni

Dlatego nawoływania do uczestniczenia w "świece demokracji" jakie co jakiś słyszymy lub o nich czytamy na łamach mediów odnoszą się do prostego założenia:

Im więcej osób weźmie udział w wyborach, tym większy będzie próg wyborczy do pokonania i tym łatwiej wyeliminuje się małe, lokalne ugrupowania, które może i coś by zmieniły, ale raczej nigdy nie będą miały na to szansy.

Zresztą polecam lekturę poniższego tekstu. Jak widać problem dużych, partyjnych monopoli widoczny jest wszędzie. Nie tylko z perspektywy małego ośrodka jakim jest Kędzierzyn-Koźle.




Zatem do urn i pamiętaj o świadomym wyborze :) lub idź na spacer i daj wygrać małym.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz