Wybory minęły. Zaczęła się stagnacja. Oczekiwanie na powiew, który wymiecie stare śmieci i zastąpi je nowymi albo pozostawi te bardziej zakamuflowane, które nie tkwią na reprezentatywnych stanowiskach. Lecą głowy, dymisje wymuszone czy też "naturalne". Nikt o nic nie pyta, wszyscy czekają. Ja również.
Sądziłam jednak, że walenie się po mordach skończyło się 5 grudnia. Jednak nie. Zlecenia na niektórych trwają do dnia dzisiejszego. Tak na przykład stało się z posłem Robertem Węgrzynem. Najnowsza wzmianka o pośle dotyczy ni mniej ni więcej, ale jego prywatnych zdjęć umieszczonych na serwisie społecznościowym Facebook.
źródło: Gazeta Wyborcza
Na fotografiach z wakacji lokalny poseł PO prezentuje się na plaży z grupą wyznawcy świadomości Kryszny. Jednak problemem nie jest bezpośredni kontakt wybrańca narodu z obcą naszej chrześcijańskiej tradycji kulturą. Bulwersujące jest to, że poseł nie chodzi po plaży we fraku tylko w slipach. Pruderia na łamach Gazety Wyborczej wydaje się co najmniej dziwna skoro bez ceregieli pisze się tam o "wynaturzeniach" homoseksualizmu, ateizmu, lewactwa czy ekologii ;)
Jeżeli zaczniemy zastanawiać się czy nie ma innych tematów, dojdziemy do wniosku, że sprawa ma głębsze dno i wiąże się ze "złym koniem" na którego postawił lokalny poseł. Jeżeli cofniemy się w czasie - wystarczy kliknąć na podkreślony na zielono link - zauważymy, że od dłuższego czasu nagonka na posła trwa w najlepsze i ma zwiazek z tegorocznymi wyborami do sejmowego koryta i miejscem, które miałby otrzymać nasz lokalny celebryta. Jak wynika z poniższego tekstu ma być odległe.
źródło: Gazeta Wyborcza
.
Dlaczego w ogóle podjęłam wątek slipek posła? Ponieważ wpierdalanie się z buciorami w czyjeś życie jest poniżej pewnego poziomu, który powinien być uprawiany w mediach mających na celu być uważanymi za opiniotwórcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz